Kilkanaście lat temu, gdy na naszych stołach i biurkach stały duże i ciężkie komputery stacjonarne, dużo rzadziej zdarzały się awarię na skalę „o matko, co teraz będzie?!”. Części psuły się pojedyncze części, które bez problemu po prostu wymieniało się na nowe. Myszka przestała działać? Klawiatura się zużyła? Padły głośniki? Należało odłączyć felerny element i zastąpić go nowym. Teraz prawie wszyscy korzystamy z laptopów, w których każda z wyżej wymienionych części jest wbudowana, zabudowana i niewymienialna dla zwykłego śmiertelnika. I taki właśnie laptop zalałam ostatnio kawą…
Kawy było mi szkoda, ale jeszcze bardziej szkoda mi było sprzętu, na którym pracowałam! Na szczęście kilka dni (cóż za zbieg okoliczności!) wcześniej kolega zaznajomił mnie z kodeksem postępowania w sytuacji zalania jakiegokolwiek urządzenia elektronicznego: od aparatu, przez smartfon i tablet, aż po laptopa. Zostawiam go tutaj, może dzięki temu komuś z Was, uda się uratować swój sprzęt!
Jak postępować po zalaniu sprzętu elektronicznego? Instrukcja krok po kroku:
- Natychmiast odłączamy zasilanie i wyłączamy sprzęt.
- Otwieramy pokrywę i wyjmujemy baterię urządzenia.
- Mokre elementy osuszamy dobrze chłonącą wilgoć szmatką lub papierowymi ręcznikami (jeżeli zalaliśmy klawiaturę laptopa – odwracamy go do góry nogami, tak by płyn do dostał się wgłąb urządzenia).
- Do osuszenia styków (np. w miejscu gdzie podłączana jest ładowarka) używamy patyczków higienicznych.
- Wytarty sprzęt zostawiamy nawet na kilka dni w suchym miejscu.
- W zależności od rozmiarów katastrofy oraz rodzaju wylanego płynu – po kilku dniach możemy próbować włączyć sprzęt samodzielnie (choć to zawsze ryzykowne przedsięwzięcia) lub oddać go w ręce specjalistów wraz z szczegółową informacją: kiedy, na co, co i w jakiej ilości się wylało.
Najmniej szkód zrobi czysta woda i niesłodzona herbata. Wszystkie płyny, do których nie żałowaliśmy sobie cukru – mogą niestety dodatkowo posklejać styki i uratowanie urządzenia będzie trudniejsze i kosztowniejsze. Mój laptop udało się uratować właśnie dzięki temu, że kawa była bez cukru i było jej naprawdę niewiele.