Miód, cytryna i pierzyna – to sposób mojej babci na niemal każdą chorobę, od zwykłego przeziębienia począwszy, a na poważnej grypie skończywszy. Nie mam nic przeciwko ani jednemu, ani drugiemu, ani (tym bardziej!) trzeciemu. Jeżeli jednak kolejni członkowie mojej rodziny zaczynają kaszleć – wdrażam własne procedury!
Po pierwsze: nawilżanie!
Przy wszelkich infekcjach górnych dróg oddechowych bardzo ważny jest odpowiedni poziom nawilżenia powietrza, w którym przebywamy. Warto więc zainwestować w odpowiedni nawilżacz powietrza. Tradycyjną alternatywą dla tych nowoczesnych urządzeń są pojemniki z wodą wieszane na kaloryferach lub po prostu mokry ręcznik rozłożony na grzejniku. Polecam również sposób „dwa w jednym”, czyli postawienie suszarki z mokrym praniem koło kaloryfera – suszymy pranie i nawilżamy powietrze.
Po drugie: inhalacje!
Nawilżanie jest również ważne w wymiarze… wewnętrznym. Dobrze jest zaserwować sobie inhalację np. solą fizjologiczną lub odpowiednią mieszanką ziół, która nawilży nasze drogi oddechowe, ułatwiając tym samym odkrztuszanie flegmy. Oferta inhalatorów jest ogromna – od najprostszych i niedrogich, z wielorazową maską, po dosyć drogie z różnymi końcówki dla kilku członków rodziny w różnym wieku (dla niemowlaków np. jest specjalna końcówka w formie smoczka). Można również, hołdując tradycji – zanurkować pod ręcznik i pochylić się nad parującą miską z wybranym naparem.
Po trzecie: sprawdzony syrop na kaszel!
Dobry syrop na kaszel to ten, który zawiera działającą wielokierunkowo substancję, np. ambraksol. Zadaniem takiego syropu jest rozrzedzenia zalegającej w drogach oddechowych wydzieliny, nasilenie odruchu kaszlu (poprzez wzmocnienie ruchu rzęsek) i tym samym usprawnienie procesu oczyszczania płuc i oskrzeli. Nasz syrop ma jeszcze jedną zaletę – mogą go stosować wszyscy członkowie rodziny: od malucha powyżej pierwszego roku życia do dorosłego (zmienia się jedynie dawka). To bardzo wygodne rozwiązanie, polecam!