W wierszu Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego pt. „Pomnik studenta”, poeta napisał: „my, Polacy, my lubimy pomniki” i nie sposób się nie zgodzić z tymi słowami. Pomników mamy pod dostatkiem: upamiętniających, oddających hołd, ku czci i pamięci. W ostatnich latach najczęściej stawialiśmy pomniki Janowi Pawłowi II oraz Lechowi Kaczyńskiemu (często wraz z małżonką). Posiadamy rzeźby ogromne i malutkie, a każda z nich ma swoją unikatową historię i rzeszę zwolenników oraz przeciwników. Poza tymi poważnymi pomnikami poważnych person, mamy również pomniki mniej poważne i takie zupełnie niepoważne…
Polska pomnikiem stoi
Nie ma chyba w naszym kraju miasta, w którym nie stałby choć jeden pomnik – jeśli nie Papieża Polaka, ani tragicznie zmarłej pary prezydenckiej, to chociaż lokalnego patrona lub szczególnie zasłużonego działacza społecznego. Mamy ogromnego Jezusa ze Świebodzina, ale też mnóstwo małych rzeźb i pomników zdobiących lub szpecących skwerki, place i placyki. Pod Wawelem stoi pomnik psa Dżoka, który przez jakiś czas po śmierci swojego pana zamieszkiwał Rondo Grunwaldzkie, ale nie tylko Krakowianie mają swoje kamienne psy – rzeźby psów stoją również m.in. w Białymstoku i na warszawskich Polach Mokotowskich. Nie trzeba być nikim wybitnym, ani szczególnie zasłużonym – na północnej Pradze stoją rzeźby ilustrujące… zwykłych mieszkańców dzielnicy.
Zagraniczne pomniki z rozmachem
Nie tylko Polska pomnikiem stoi! Wystarczy wyjechać za granicę i poszperać nieco w internetowych przewodnikach, by odnaleźć dziwne rzeźby i pomniki w innych krajach Europy i świata. Do zdecydowanie najdziwniejszych pomników świata można zaliczyć m.in.: gigantyczny spinacz wykonany przez Claesa Oldenburga w latach 70-tych XX wieku w Stanach Zjednoczonych; rekina w dachu oxfordzkiego budynku (wykonany w 1986 z inicjatywy Johna Buckleya) mającego symbolizować zrzucenie bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki, a także gigantyczne palce gigantycznej dłoni wystającej z ziemi na środku pustyni Atacama w Chile (autorem monumentu jest chilijski artysta Mario Irarrazabal) mające symbolizować ludzką bezradność wobec m.in. przemocy.