Wiosna w natarciu. Rzucamy się więc do robienia metamorfoz różnego rodzaju – na głowach, w garderobach, w stylu życia, uczuciach… Marzec to idealny czas na zmiany, bo po ponurych zimowych miesiącach znowu nam się „chce”, kanapa zaczyna uwierać (ileż można siedzieć?!), a patrzenie się w ściany – nużyć. O właśnie! Ściany! Metamorfoza ścian! Z dna szafy wydobywamy rybaczki i stary t-shirt, z wczorajszej gazety składamy fikuśny kapelusz (będzie oldschoolowo wyglądał na głowie), dokonujemy przeglądu wałków i pędzli (okazuje się oczywiście, że trzeba kupić nowe) i analizujemy zapotrzebowanie na kolor.
Co chcemy pomalować?
Zanim odpowiemy sobie na pytanie jaką farbę wybrać – przeanalizujmy dokładnie rodzaj powierzchni, który chcemy ową farbą pokryć. Farby dostępne obecnie na rynku są dobrej (i coraz lepszej) jakości – bez większych problemów można ich użyć na każdej niemal powierzchni. Informację na temat podłoża, na które nakładać można dany produkt znajdziemy na jego etykiecie. Istnieją farby do powierzchni niemalowanych i malowanych (kryjące bez problemu starą warstwę nawet słabej jakościowo farby), nadające się na podłoża gipsowe, płyty gipsowo – kartonowe i tradycyjne tynki gipsowe, a także pokrywające: szpachlę, cegłę i beton.
Rodzaje farb
Farby dzielimy na organiczne i mineralne ze względu na rodzaj spoiwa (czyli materiału wiążącego składniki farby: pigmenty, rozpuszczalniki, rozcieńczalniki itp.). Farby mineralne (wapienne i cementowe) odchodzą już do lamusa i są używane coraz rzadziej. Obecnie najczęściej stosuje się farby organiczne – dyspersyjne. Tak, tak – dyspersyjne… Nic nam to nie mówi, bo używamy ich potocznych nazw: emulsyjne, akrylowe, lateksowe i winylowe (aha!). Od kilku lat na ścianach rządzą nowoczesne farby lateksowe, bo to one mają najwyższą odporność na zmywanie i szorowanie, są łatwe w nakładaniu i nawet mało wprawny (kanapowy) malarz jest w stanie pomalować powierzchnię równo, bez smug i niezamierzonego efektu ombre.
Wymarzony kolor
Co już wiem? Wiem, że mam do pomalowana ścianę kartonowo – gipsową, kilka lat temu pokrytą najtańszą białą farbą emulsyjną. Wiem również, że mam dzieci i plamy różnego pochodzenia pojawiają się na ścianach z regularnością godną krakowskiego hejnalisty. Potrzebuję zatem dobrej farby lateksowej. Postawię na farby Dulux, bo znajomi malują, przemalowują i eksperymentują używając tej właśnie marki. Ostatnia, choć nie najmniej ważna decyzja przede mną – kolor! Musi być jasny, by optycznie nie zmniejszyć niewielkiego pomieszczenia. Nie może być biały, bo napatrzyłam się nań przez kilka lat i mam go po prostu dosyć. Może śmietanka, wanilia… lody! Malaga! Mniam! To będą pyszne ściany!
Ruszam do Nomi na zakupy i biorę się za metamorfozę!